Puder Laura Mercier prezentowałam w styczniowych nowościach. Najwyższy czas, żeby napisać o nim parę słów.
Loose Setting Powder występuje w dwóch wersjach : invisible oraz translucent. Zdecydowałam się na wersję translucent.
Od producenta: Loose Setting Powder to lekki, jedwabisty, naturalny puder sypki, który rozświetla i dodaje twarzy blasku. Zawiera talk stworzony na bazie najlepszego francuskiego kaszmiru. Zawiera składnik odbijający światło, który optycznie wygładza zmarszczki i niedoskonałości skóry. Wyrównuje koloryt cery, przedłuża trwałość makijażu. Nadaje skórze naturalny, promienny blask, uwydatnia piękno skóry
Tak na prawdę post mógłby się zakończyć w tym miejscu, ponieważ wszystko to, co obiecuje producent zostało spełnione. No, ale mimo wszystko może jednak przejdźmy do szczegółów.
Puder zamknięty jest w solidnym, estetycznym plastikowym opakowaniu z sitkiem. Opakowanie mieści w sobie aż 29 gram produktu. Puder jest drobno zmielony, nie pyli się. Odcień jest idealny – neutralny. Nie bieli twarzy, ale też nie ciemnieje. Puder świetnie współpracuje ze wszystkimi podkładami jakie posiadam. Bardzo dobrze sprawdza się również do zagruntowania korektora pod oczami. Jest lekki, więc nie obciąża i nie przesusza tej delikatnej okolicy. Uwielbiam ten puder za to, jak dobrze utrwala makijaż oraz minimalizuje świecenie się w ciągu dnia. Tak jak obiecuje producent – po nałożeniu skóra nabiera zdrowego blasku, mimo iż puder nie zawiera żadnych drobinek. Twarz wygląda zdrowo i promiennie. Pudru używam od dwóch miesięcy i zużycie jest minimalne, więc cena 185 złotych za 29 gram, to wcale nie tak dużo, jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że puder wystarczy nam na lata.
Loose Setting Powder to jeden z najlepszych pudrów sypkich jakie miałam okazję używać to tej pory. Polecam wszystkim, którzy lubią lekkie i naturalne wykończenie makijażu