Odkryj Re(marc)able od Marca Jacobsa. Nasycona pigmentami formuła daje optymalny poziom krycia bez efektu obciążenia. Kilka kropli wystarczy, aby w jednej chwili uzyskać naturalny efekt wyrównanej i rozświetlonej cery. Starannie dobrane pigmenty rozświetlają cerę pełnym blaskiem.
Nie sądziłam, że tak mocno kryjący podkład trafi na listę ulubieńców. Co jest w nim tak wyjątkowego, że stał się jednym z moich faworytów ?
Re(marc)able zamknięty jest w bardzo estetycznej buteleczce, wykonanej z matowego szkła. Jak wszystkie kosmetyki od Marc Jacobs, ten również dostępny jest na wyłączność w Sephora. Gama kolorystyczna nie jest zbyt bogata, bo znajdziecie tylko jedenaście odcieni. Brakuje tych z żółtym pigmentem. Z racji, że w miesiącach jesienno zimowych moja karnacja jest jasna, z przyzwyczajenia sięgnęłam po najjaśniejszy odcień. Jak bardzo się zdziwiłam. Kolor Light Ivory jest bardzo, ale to bardzo jasny. To dosyć neutralny beż, odrobinę chłodny, ale jednak wyjątkowo jasny. Z kolei kolejny odcień Ivory Medium jest o wiele ciemniejszy, więc z dwojga złego chyba wolę zbyt jasny.
Aplikator może zdziwić. Nie znajdziecie tutaj klasycznej pompki czy pipety. To po prostu szpatułka, zaokrąglona na końcu. Sposób aplikacji może na początku zdziwić. Jednak kiedy poznałam podkład, jego konsystencję i właściwości stwierdzam, że Marc Jacobs wiedział co robi. Jest to najbardziej napigmentowany, a przy tym najlżejszy podkład, jakiego do tej pory używałam. Ilość produktu, jaką potrzebujemy na przykrycie całej! twarzy to dosłownie dwa dotknięcie końcówką szpatułki. W przypadku Re(marc)able im mniej tym lepiej. Wymądrzam się, bo jesienią podczas eventu Sephora Open Door miałam okazję porozmawiać z przedstawicielką Marc Jacobs, która zachwalała ten podkład. Wspominała, że wiele negatywnych opinii bierze się z tego, że fluid aplikowany jest w zbyt dużej ilości. Miała rację. Gdybym użyła standardowej dla siebie ilości podkładu, spokojnie mogłabym wysmarować nim siebie, mojego syna i dla męża też sporo by zostało.
Re(marc)able jest niezwykle nasycony pigmentami. Użycie wspomnianych dwóch kropli w zupełności wystarcza mi na pokrycie całej twarzy. W zamian otrzymuję bardzo mocne krycie. Ale to co urzekło mnie w tym podkładzie, to niezwykła lekkość i komfort noszenia. Do tej pory mój faworyt kryjących podkładów – Estee Lauder Double Wear został zdeklasowany. Kryje równie dobrze, ale nie jest tak lekki.
Jednak, aby podkład wyglądał na skórze nieskazitelnie trzeba pamiętać o jednym. Baza. Sam krem niestety nie wystarczy, chociaż jest również niezbędny. Ja mam kilka swoich ulubionych baz, które dobrze dogadują się z Re(marc)able: baza rozświetlająca od Estee Lauder, wygładzająca od Smashbox i porefessional od Benefit. Każda z nich sprawia, że podkład na mojej skórze wygląda wyjątkowo przez wiele godzin. Utrzymuje się od porannego nałożenia, do wieczornego demakijażu. Bez potrzeby przypudrowania w ciągu dnia. Nie będę nikogo oszukiwać, że podkład ten jest niewidoczny. Przy tak mocnym kryciu nie ma siły, żeby nie zauważyć, że na skórze coś się dzieje. Jednak jest to krycie, które wygląda … po prostu lekko.
Komu polecam Re(marc)able ?
Wątpię, żeby sucha skóra była z niego zadowolona.
Ale jeżeli masz cerę mieszaną lub tłustą. Szukasz niezwykle mocnego krycia, lekkiej konsystencji. Podkładu ekstremalnie wydajnego. Może Ci się spodobać.
Mam ochotę wypróbować jeszcze bazę wygładzającą na bazie orzecha kokosowego.
Na sobie mam:
Twarz: Marc Jacobs Re(marc)able Light Ivory, Givenchy Prisme Libre, Benefit Coralista,
Oczy: Marc Jacobs O!Mega Lash, Brwi: cień Faint z palety Naked Basic od Urban Decay
Usta: Bourjois So Hap’Pink