M Brush by Maxineczka

Pół roku. Tyle minęło odkąd M Brush by Maxineczka wpadły w moje ręce. Myślicie, że jestem zadowolona ?

 

Jestem zachwycona ! Ale po kolei. Chodź pędzle kusiły mnie od dnia ich premiery, to na ich zakup zdecydowałam się dopiero po pół roku. Nie wiem skąd znalazłam w sobie tyle silnej woli. Drugi tyle zajęło mi ich przetestowanie. W końcu z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić, że są to pędzle z najwyższej półki.

 

W kosmetykach lubię nie tylko ładne, ale też solidne opakowania. Z pędzlami nie jest inaczej. Czy może być coś bardziej eleganckiego niż czerń i złoto. I to nie byle jakie złoto, bo 24 karatowe. Właśnie takim złotem pokryte są skuwki pędzli. Dla jednych zbędny dodatek, dla mnie to dopełnienie, które zaspokaja moją kosmetyczną próżność 🙂 Lakierowana, czarna rączka, zachwyciła mnie nie tylko niezwykle poręczną średnią długością, ale też wytłoczonym gustownym, minimalistycznym logo.

 

Znając zamiłowanie Asi do pędzli Hakuhodo, wiedziałam że o jakość włosia jej pędzli nie muszę się bać. Nie myliłam się. Naturalne włosie, układane, a nie przycinane, jest niezwykle miękkie. Wybrałam trzy pędzle do oczu, i nie będzie przesadą, jak napiszę, że wykonują za mnie prawie całą robotę. Cała trójka ma niezwykle miękkie włosie, które po wielu, naprawdę wielu praniach nie zmieniło swojego kształtu.

 

05 to mój faworyt do rozcierania i tworzenia idealnej chmurki. Jego włosie jest dosyć długie, co przy pierwszym ‘poznaniu’ trochę mnie przeraziło. Niepotrzebnie. Okazał się geniuszem do tworzenia bardzo miękkich przejść.

 

 

07 to maluch do precyzyjnej roboty. Lubię nim aplikować cienie w wewnętrznym kąciku oka, ale też nakładać i rozcierać cienie na dolnej powiece. To mój pewniak w rozcieraniu kredek, szczególnie żelowych.

 

 

06 to brat bliźniak kultowej 217 z MAC, którą znam od lat. Nie da się nie zauważyć, że kształt jest niemal identyczny. 06 wydaje się być odrobinę miększa niż 217, ale sama nie wiem, czy to siła podświadomości, czy faktycznie tak jest. Tak czy inaczej, 06 jest świetna do bardziej skoncentrowanego blendowania lub po prostu do aplikacji ceni. Często również rozcieram nim cienie na dolnej powiece, bez obawy o podrażnienie tej jakby nie było bardziej wrażliwej części oka.

 

Pędzle M Brush by Maxineczka, to najwyższa jakość. Stawiam je na równi, a może nawet odrobinę wyżej niż moje ulubione pędzle Sigma oraz MAC.

 

M Brush odpowiadają mi w każdym calu. Od eleganckiej, minimalistycznej formy po genialną jakość i kształt włosia. Czekam na najnowszą kolekcję, a ma pojawić się już niebawem.

 

 

by
Previous Post Next Post
0 shares